Agresywny mężczyzna zmarł podczas interwencji. Policja ze Świdnicy przedstawiła relację ze zdarzenia
Śledztwo w tej sprawie zostało już wszczęte przez Prokuraturę Rejonową w Świdnicy. Osobne postępowanie w celu wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzenia podjęło również Biuro Spraw Wewnętrznych Policji.
KMP w Świdnicy nie stwierdziła uchybień podczas interwencji
Już na drugi dzień po zdarzeniu, w czwartek 28 lipca, Komenda Powiatowa Policji w Świdnicy opublikowała oficjalne oświadczenie, w którym opisana przebieg zdarzenia.
Z jej ustaleń nie wynika, by interweniujący funkcjonariusze przyczynili się do śmierci mężczyzny. Podjęte czynności zostały zakwalifikowane jako zgodne z obowiązującymi przepisami.
Pobita żona poprosiła o usunięcie agresora z mieszkania
Wszystko zaczęło się w środowy wieczór, ok. godz. 20:30. Oficer dyżurny świdnickiej policji otrzymał zgłoszenie o awanturze domowej.
Osoba zgłaszająca poinformowała, że agresywny i mocno pijany mężczyzna bije własną żonę, a w mieszkaniu przebywa również małe dziecko, które także znajduje się w niebezpieczeństwie.
– Funkcjonariusze natychmiast pojechali na miejsce i niestety potwierdzili zgłoszenie – m.in. zastali pobitą kobietę, która miała widoczne ślady krwi na odzieży, a mężczyzna cały czas zachowywał się agresywnie. Podczas interwencji sprawca przemocy był bardzo pobudzony, nie reagował na polecenia wydawane przez funkcjonariuszy, a rodzina była zastraszona. Policjantka po rozmowie z przebywającą w mieszkaniu kobietą, wspólnie z drugim funkcjonariuszem, podjęli decyzję o izolacji prewencyjnej agresora i wdrożeniu procedury Niebieskiej Karty – relacjonuje mł. asp. Magdalena Ząbek, rzecznik prasowy KMP w Świdnicy.
"Nie doprowadziło do uspokojenia się agresywnego mężczyzny"
46-latek miał cały czas stawiać bierny oraz czynny opór, np. przewrócił policjanta. W związku z tym, zastosowano wobec mężczyzny środki przymusu bezpośredniego. Zgodnie z przepisami, policjanci mieli używać ich odpowiedniej gradacji, czyli proporcjonalnie do zachowania obezwładnianego.
Innymi słowy, gdy jedne środki nie przynoszą żadnego efektu, stosuje się następne, a ich kolejność nie jest dowolna. Najpierw zastosowano chwyty obezwładniające.
– Okazały się nieskuteczne z uwagi na dużą posturę mężczyzny i ciągły opór. Następnie funkcjonariusz użył pałki służbowej, uderzając w umięśnione części uda, ale to też nie doprowadziło do uspokojenia się agresywnego mężczyzny. Funkcjonariusz użył następnie ręcznego miotacza pieprzu. 46-latek nadal nie stosował się do poleceń, ale po chwili przykląkł i stosując bierny opór twierdził, że nigdzie nie pójdzie. Mundurowi podjęli próbę założenia kajdanek i gdy założyli je na jedną z rąk, mężczyzna wyraźnie osłabł i nastąpiło jego omdlenie – kontynuuje mł. asp. Ząbek.
Policjant przystąpił do reanimacji
Chwilę później policjanci zdali sobie sprawę, że doszło do zatrzymania oddychania u 46-latka. Przystąpiono do reanimacji, którą następnie przejęli wezwani na miejsce ratownicy medyczni.
Rzecznik świdnickiej policji podkreśla, że interweniujący policjant przeszedł specjalistyczne przeszkolenie z zakresu udzielania kwalifikowanej pierwszej pomocy. Ponadto, później miało wyjść na jaw, że 46-latek miał problemy ze zdrowiem.
– Czynności życiowych, jak się okazało schorowanego mężczyzny, nie udało się przywrócić i niestety zmarł. W związku z tą sytuacją natychmiast powiadomiono miejscową prokuraturę oraz funkcjonariuszy z policyjnych komórek kontrolnych oraz Biura Spraw Wewnętrznych Policji, których czynności wykonywane były z udziałem prokuratora – uzupełnia mł. asp. Ząbek.